sobota, 6 stycznia 2018

Rozdział 1

  Agata chodziła do tej szkoły zaledwie rok, ale znała ją jak własną kieszeń. Zawsze zajmowała miejsce w czołówce najlepszych uczniów, przez co wiele osób uważało ją za kujonkę. Nie przejmowała się tym, nie obchodziła ją krytyka innych. Szła wciąż przed siebie z coraz lepszymi wynikami w nauce, tworząc własną ścieżkę.
  Do jej klasy miał dołączyć nowy chłopak. Szczerze mówiąc, spodziewała się kto to może być. Jaś i Agata przyjaźnią się już od siedmiu lat. Chłopak powiadomił ją o przeprowadzce do innej szkoły. Specjalnie wybrał technikum, by być w bliskim kontakcie z przyjaciółką.
  Podekscytowana dziewczyna podeszła do tablicy ogłoszeń i szukała znajomego nazwiska. Uśmiech spełz jej z twarzy, gdy w rubryce klasy IIa zamiast Jana Dąbrowskiego zastała Remigiusza Wierzgonia. Ogarnął ją smutek. Przecież miało być tak pięknie! Sprawdzała listę dwa razy, może coś przegapiła. Z zawodem na twarzy ruszyła do swojej klasy na spotkanie z wychowawcą. Ponownie uśmiech przywrócił jej krzątający się brunet.
- Jaś?! - wykrzyknęła i podbiegła do chłopaka.
Ten, zauważając ją, przerwał rozmyślenia i przytulił przyjaciółkę.
- No, co tam? Nareszcie jesteśmy w jednej klasie! - ucieszył się nieświadomy niczego.
Agata odrazu spochmurniała. Chłopak widocznie zauważył zmianę nastroju koleżanki, więc zapytał, co się stało.
- Chodzi o to, że... Nie chodzimy do tej samej klasy - z trudem to powiedziała.
Teraz Jaś też się zasmucił. Planował to na prawdę długo, ale jak widać, z marnymi skutkami.
- Ej, uśmiechnij się! Przecież będziemy się widywać na  przerwach - próbował ją pocieszyć.
Agata przytaknęła głową. Mimo, że spotkanie na pięciominutowych  przerwach było krótkie, mogą widywać się po szkole.
- Choćmy już do klasy - zaproponowała.
  Ponieważ lista uczniów znajdowała się na parterze, szatynka musiała biec aż na drugie piętro, bo tam miała spotkanie z wychowawcą. Spojrzała przelotnie na złoty zegarek na ręku i zaczęła jeszcze szybciej biec. Wskazówki zegarka wskazywały godzinę 12:10, a lekcja miała się rozpocząć o równej dwunastej. Obcasy stukały głośno o posadzkę. Jaś miał lekcje na parterze, więc nie miał większego problemu z dotarciem do sali.
  Kiedy zatrzymała się u drzwi do swojej klasy, wzięła głęboki oddech. Jednak większa dawka tlenu nie pomogła. Co pani sobie o niej pomyśli? Najlepsza uczennica spóźnia się już na pierwszą lekcję i to o dziesięć minut! A co, jeżeli wstawi jej uwagę? Szybko odsunęła od siebie te myśli i zapukała do drzwi.
  Każdy spojrzał w stronę wchodzącej dziewczyny, sprawdzając, czego dana osoba poszukuje. Agata szybko wytłumaczyła nauczycielce powód swojego spóźnienia, po czym usiadła obok swojej przyjaciółki, Julii. Przyjaźnią się w prawdzie aby rok, ale wiedzą, że mogą sobie wzajemnie ufać i pomagać w trudnych chwilach.
  Weszła w tej chwili, kiedy nauczyciel proponował jakiś nowy pomysł.
- Dzisiaj każdy z Was wylosuje osobę, z którą będziecie musieli wykonać projekt. Tematy podam później. Jednak, żeby było prościej to dziewczyny będą losować - wytłumaczył.
Po klasie dało się słyszeć pomruki niezadowolenia chłopców, lecz dziewczyny ucieszyły się na tę myśl. Szybko podeszły do biurka nauczyciela i wylosowali po jednej z karteczek. Agata była ostatnia w kolejce, ale jej się nie śpieszyło. Nie miała problemu jak inne koleżanki i lubiła wszystkich chłopaków ze swojej klasy. Sięgnęła ręką do pudełka i wyciągnęła z niej małą karteczkę, złożoną na cztery równe części. Odgięła ją i odczytała nazwisko REMIGIUSZ WIERZGOŃ. Popatrzyła na niego i jęknęła w duchu. Poczłapała do ławki i pochwaliła się przyjaciółce.
- Ale to super! Nie wiem, czemu ci się nie podoba ten pomysł. Przecież będziesz miała lepszą okazję, aby go lepiej poznać! - zaprzeczała Julia.
Agata wywróciła oczami. Może i był przystojny, nawet bardzo, ale... Właściwie nie miała żadnych powodów do niezadowolenia. Postanowiła, że zgodzi się go poznać.

••••••••••••••••••••

Siemka!
Oto już oficjalny pierwszy rozdział.

























wtorek, 9 grudnia 2014

Prolog

  Rozpoczęła się jesień. Kolorowe  liście spadały z drzewa tworząc na ziemi piękny dywan. Osiemnastoletnia dziewczyna smacznie spała w wygodnym łóżku dopóki nie zabrzęczał budzik. Otworzyła senne powieki i przeciągnęła się. Następnie wyłączyła dzwoniący budzik i w pół przytomnie poszła do łazienki. Wzięła tam krótki, orzeźwiający prysznic, umyła zęby i nałożyła lekki makijaż, aby podkreślić swoją naturalną urodę. Długie kasztanowe włosy rozczesała i wyprostowała prostownicą. Po wyjściu z toalety podeszła do szafy i wyjęła z niej białą koszulę i czarną, luźną spódniczkę. Gdy ją założyła, wyszła z pokoju i ruszyła do kuchni. Na stole leżało śniadanie i jakaś karteczka, na której pisało:
Skarbie,
Musiałam wyjść dzisiaj wcześniej do pracy, ale za to wrócę szybciej. Śniadanie jest na stole.
Całuję,
Mama
  Szatynka przyzwyczaiła się już do takich dni, gdzie mama była w pracy cały dzień razem z tatą. Siedziała wtedy sama w domu i czytała książki lub chodziła do koleżanek.
  Po zjedzonym posiłku ubrała się w ciepłą jesienną kurtkę i wyszła na dwór. W drodze na przystanek przeszła przez kolorowy park, słuchając niezwykle melodyjnym  głosom ptaków. Kiedy doszła do celu, autobus już stał i widocznie czekał tylko na nią. Pośpiesznie wsiadła do pojazdu i szukała wolnego miejsca. Niestety, jedynym niezajętym przez kogoś siedzeniem było miejsce obok pewnego bruneta.
- Mogę się dosiąść? - spytała uprzejmie.
- Jasne - odpowiedział.
  Podróż wydała się dziewczynie dłuższa niż poprzednie. Czyżby to była wina siedzącego obok niej brązowookiego przystojniaka?

••••••••••••••••••••

Oto prolog mojego opowiadania. Liczę, że Wam się spodoba. Postanowiłam założyć tego bloga z myślą o fanach polskich Youtuberów. Pojawi się tu m.in. ReZigiusz i JDabrowsky.
Myślę, że cała fabuła przypadnie Wam do gustu :3
P.S. Wiem, że krótki prolog, ale dalsze rozdziały będą dłuższe *-*
To wszystko, siemaneczko! I do następnego rozdziału ! :*

CZYTASZ? KOMENTUJESZ!